Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
prawie grubiańsko wyrwał rękę. Spojrzał na Widmara zezującym okiem i rzekł wykrętnie:
- Niestety, nie mogę! To są tylko moje przypuszczenia!.. .

- To znaczy? - i Widmar znowu chwycił go za rękę.
Zmieszali się z przechodniami, lecz wszyscy na ulicy biegli popędzani przez wiatr, nikt więc na nich nie zwracał uwagi. Jedynie jakiś staruszek w marynarce z surowego jedwabiu i w takichże spodniach wyszedł z bramy i przechodząc potrącił Rubińskiego.
- A? - powiedział Rubiński. - Pan doktor?... Był to w istocie starszy ordynator Bogucki. Źle ogolony, ze srebrzystą trzydniową szczeciną na policzkach, staruszek lekarz przeprosił i przywitał się:
- Dzień dobry koledze, dzień dobry panu. Co za
prawie grubiańsko wyrwał rękę. Spojrzał na Widmara zezującym okiem i rzekł wykrętnie:<br>- Niestety, nie mogę! To są tylko moje przypuszczenia!.. .<br>&lt;page nr=119&gt;<br>- To znaczy? - i Widmar znowu chwycił go za rękę.<br>Zmieszali się z przechodniami, lecz wszyscy na ulicy biegli popędzani przez wiatr, nikt więc na nich nie zwracał uwagi. Jedynie jakiś staruszek w marynarce z surowego jedwabiu i w takichże spodniach wyszedł z bramy i przechodząc potrącił Rubińskiego.<br>- A? - powiedział Rubiński. - Pan doktor?... Był to w istocie starszy ordynator Bogucki. Źle ogolony, ze srebrzystą trzydniową szczeciną na policzkach, staruszek lekarz przeprosił i przywitał się:<br>- Dzień dobry koledze, dzień dobry panu. Co za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego