Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jak bardzo rozwinąłem się i zmężniałem.

- W której klasie właściwie jesteś? - zapytał.

- W czwartej.

- Przecież zacząłeś piętnasty rok! - zawołał ojciec. - Jak ten czas leci!

W ogrodowej muszli orkiestra grała walca Straussa: Młodzieży było niewiele, przeważnie sie dzieli tam staruszkowie i jedli zsiadłe mleko z kaszą. Nigdy dotąd nie widziałem tylu staruszków naraz. Obok dostrzegłem siwą damę w czarnych koronkach. Była w towarzystwie młodej, ślicznej dziewczyny. Nie rozmawiały, tylko jedna drugiej pisała palcem na otwartej dłoni jakieś znaki. Przyglądałem się z zaciekawieniem tej dziwnej rozmowie. Dziewczyna także patrzyła na mnie, wreszcie powiedziała półgłosem:

- Mateczka straciła wzrok, słuch i mowę.

Zrobiło mi się
jak bardzo rozwinąłem się i zmężniałem.<br><br>- W której klasie właściwie jesteś? - zapytał.<br><br>- W czwartej.<br><br>- Przecież zacząłeś piętnasty rok! - zawołał ojciec. - Jak ten czas leci!<br><br>W ogrodowej muszli orkiestra grała walca Straussa: Młodzieży było niewiele, przeważnie sie dzieli tam staruszkowie i jedli zsiadłe mleko z kaszą. Nigdy dotąd nie widziałem tylu staruszków naraz. Obok dostrzegłem siwą damę w czarnych koronkach. Była w towarzystwie młodej, ślicznej dziewczyny. Nie rozmawiały, tylko jedna drugiej pisała palcem na otwartej dłoni jakieś znaki. Przyglądałem się z zaciekawieniem tej dziwnej rozmowie. Dziewczyna także patrzyła na mnie, wreszcie powiedziała półgłosem:<br><br>- Mateczka straciła wzrok, słuch i mowę.<br><br>Zrobiło mi się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego