nas obiadem. Przed księciem leżało na stole menu oprawne, niczym lusterko w srebrną ramkę z rączką, bo też i lusterko było po jego drugiej stronie, którym książę, raz po raz w czasie biesiady sprawdzał, zerkając dyskretnie, czy jakiś okruch jedzenia nie kala jego starannie utrzymanej brody lub wąsów. Elegancki, schludny starzec prowadził ze wszystkim dyskurs w języku francuskim. Miał książę ponoć stolarza artystę z wsi pobliskiej, niezwykle uzdolnionego, który wykonywał dla niego piękne stylizowane na stare meble zamkowe, według projektów chlebodawcy. Ale nie poprzestawał książę-homoseksualista na tych jedynie usługach zdolnego i urodziwego rzemiślnika... Sumpt, którym odrestaurowywał Mirski swój Mir, czerpał