Bowiem bardzo dbał o siebie,<br>I grzebieniem tym starannie<br>Czesał ogon nieustannie:<br>Rozczesywał raz i wtóry<br>Z góry na dół i do góry,<br>I raz jeszcze, i na nowo<br>Rozczesywał - daję słowo!<br>Był Witalis rodem z Polski,<br>Lecz kapelusz miał tyrolski,<br>W którym było mu do twarzy,<br>Choć wyglądał nieco starzej.<br><br><br>III<br><br>Raz posłyszał, że niedźwiedzie<br>Są w tym roku w wielkiej biedzie,<br>Więc nie tracąc chwili czasu,<br>Żwawo udał się do lasu.<br><br>Przyszedł grzeczny, miły, gładki:<br>- Cóż, robaczki? Cóż, niedźwiadki?<br>Krucho z wami? Chodzą gadki,<br>Że bezmięsne już obiadki<br>Jeść musicie! Ziółka, kwiatki,<br>Trawki, listki i sałatki!<br>Chodzą gadki, że