nimi pogadać, bo nie uciekali, jak na początku. Z muzyką też szło im coraz lepiej, mniej się mylili, mniej nerwowo grali. Aż raz w końcu złapałem się na tym, że nie jestem pewien, kto gra. Ale to chyba była ona. Zawsze przychodziły do niej listy z zagranicy, ale w tych stertach śmieci trudno będzie coś znaleźć. Zresztą po co. Lepiej to wszystko spalić. I tak od lat nikt jej nie odwiedzał, a i listów prawie nie dostawała. Pewnie tam kogoś miała, bo często przynosiła jakieś rzeczy z peweksu, raz nawet musiałem pomóc jej wnieść torby, tyle tego było. No i kiedyś