Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
pępowiny. Wyłączyć zasilanie. Walnąć stołkiem. Zrzucić na podłogę. Nie chcę, nie chcę, nie chcę. To był głupi, beznadziejnie głupi pomysł, on i tak odejdzie, zostanę bez forsy, a z tym tu na karku. Boże, gdzie te czasy, kiedy faktycznie można było złapać nadzianego faceta na dziecko! Teraz oni tam wszyscy sterylni. A co się namęczysz, co naupokarzasz, zanim podpisze umowę! A potem i tak zwieje. I na co mi to? Wyłączyć, rozwalić; i tak żeś nierzeźbiony, więc wiele nie stracę. Niech cię diabli wezmą, pierdolony pasożycie. Oczywiście wiedziała, że tak naprawdę nic podobnego nie zrobi - ale wyobrażała sobie. Jak wypływam w
pępowiny. Wyłączyć zasilanie. Walnąć stołkiem. Zrzucić na podłogę. Nie chcę, nie chcę, nie chcę. To był głupi, beznadziejnie głupi pomysł, on i tak odejdzie, zostanę bez forsy, a z tym tu na karku. Boże, gdzie te czasy, kiedy faktycznie można było złapać nadzianego faceta na dziecko! Teraz oni tam wszyscy sterylni. A co się namęczysz, co naupokarzasz, zanim podpisze umowę! A potem i tak zwieje. I na co mi to? Wyłączyć, rozwalić; i tak żeś nierzeźbiony, więc wiele nie stracę. Niech cię diabli wezmą, pierdolony pasożycie. Oczywiście wiedziała, że tak naprawdę nic podobnego nie zrobi - ale wyobrażała sobie. Jak wypływam w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego