ludzka w obecnych warunkach z nimi sobie nie poradzi i trzeba będzie zwierzęta natychmiast unicestwić. By nikt obcy nie zbliżał się do nich, sam podejmę się pojenia i karmienia bizonów przez całą podróż...<br> Zalecenia te, podane przez młodziutkiego opiekuna bizonów staremu kapitanowi, wiedzącemu wszystko - jak powszechnie na statku było wiadomo - stokroć lepiej od wszystkich, wprawiły na razie w szał nie bizony, które mogły to też usłyszeć, ale kapitana Eustazego.<br> Pierwszy oficer spojrzał z niepokojem na klatki, potem na kapitana. Zwierzęta zachowywały się pod brezentami cicho i nic nie świadczyło, że zostały podrażnione, mimo iż kapitan, sądząc z wyrazu jego twarzy, kipiał