Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
miał twarz. Ani lubiany, ani odrzucany.
Nie wybierano go do reprezentacji, nie odwracano się, kiedy podchodził.
Mówił coś, nie przerywali. Tyle że nie był
bliżej z nikim. Ani z żadnym z nich, ani z wychowawcą.
To ostatnie było ważne. Nie był lisem - lizusem.
Zostawił nietkniętą kolację - później
to zauważyli - wziął stołek, wszedł. Było
za nisko, choć próbował na palce... Wodzili za nim oczami
jak zaczarowani, gdy przysunął do ściany rezerwowy stolik.
Postawił na nim taboret.
W jadalni słychać było przelatujące w powietrzu
muchy. Zduszony, nerwowy chichot Palucha dał się słyszeć
jak wystrzał z nadmuchanej torebki. Drgnęli jak po prawdziwym
wystrzale, nie
miał twarz. Ani lubiany, ani odrzucany. <br>Nie wybierano go do reprezentacji, nie odwracano się, kiedy podchodził. <br>Mówił coś, nie przerywali. Tyle że nie był <br>bliżej z nikim. Ani z żadnym z nich, ani z wychowawcą. <br>To ostatnie było ważne. Nie był lisem - lizusem.<br>Zostawił nietkniętą kolację - później <br>to zauważyli - wziął stołek, wszedł. Było <br>za nisko, choć próbował na palce... Wodzili za nim oczami <br>jak zaczarowani, gdy przysunął do ściany rezerwowy stolik. <br>Postawił na nim taboret.<br>W jadalni słychać było przelatujące w powietrzu <br>muchy. Zduszony, nerwowy chichot Palucha dał się słyszeć <br>jak wystrzał z nadmuchanej torebki. Drgnęli jak po prawdziwym <br>wystrzale, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego