czuje się bardziej, głosy duszy nie giną w zgiełku dnia, tak jak nie ginie w nim szczekanie psa pięć ulic dalej. Nocą słychać je w całej dzielnicy.<br>Siedziałyśmy razem, popijałyśmy wódkę z sokiem, rozparte wygodnie, nieruchome, wpatrzone w świeczkę. Rozmawiałyśmy szeptem. Między słowami powoli sączyła się noc. Po jednej stronie stołu było moje życie, z umierającymi dzieciakami, ze wspomnieniami o Tobie, a po drugiej jej praca, gabinet z dębowymi meblami i cały ten pustoświat, z którego każdy prędzej czy później chce uciekać.<br>Zsunęła buty, zdjęła rajtki, rzuciła je gdzieś w kat, wyciągnęła nogi i oparła obok mnie, zapaliła papierosa. Już nie