Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
naprzeciw i koło drzwi.
Ostrożnie, centymetr po centymetrze, zaczął zmieniać ułożenie ciała. Przesuwał punkty ciężkości nogi, układał odrętwiałe po nocy ramiona tak, żeby choć przez parę sekund mogły służyć jako podpora. Niewidzialna granica była tuż-tuż. "To gorsze niż przepaść - myślał. - Tam przynajmniej można za coś się złapać, spojrzeć pod stopy albo spojrzeć w niebo". Przed ostatnim, decydującym dźwignięciem wstrzymał oddech ze strachu i zagryzł wargi.
Zaszeleściły wymiętoszone prześcieradła, jęknęły sprężyny; zwycięstwo zostało osiągnięte - leżał na plecach.
Dyszał z ulgą, ocierając rąbkiem koca spocone czoło.
Radość trwała jednak krótko. Przyszło to, czego przed chwilą bał się tak bardzo. Kłucie gdzieś od
naprzeciw i koło drzwi.<br>Ostrożnie, centymetr po centymetrze, zaczął zmieniać ułożenie ciała. Przesuwał punkty ciężkości nogi, układał odrętwiałe po nocy ramiona tak, żeby choć przez parę sekund mogły służyć jako podpora. Niewidzialna granica była tuż-tuż. "To gorsze niż przepaść - myślał. - Tam przynajmniej można za coś się złapać, spojrzeć pod stopy albo spojrzeć w niebo". Przed ostatnim, decydującym dźwignięciem wstrzymał oddech ze strachu i zagryzł wargi.<br>Zaszeleściły wymiętoszone prześcieradła, jęknęły sprężyny; zwycięstwo zostało osiągnięte - leżał na plecach.<br>Dyszał z ulgą, ocierając rąbkiem koca spocone czoło.<br>Radość trwała jednak krótko. Przyszło to, czego przed chwilą bał się tak bardzo. Kłucie gdzieś od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego