Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
nieobecność Jassmonta. Wobec Róży, kuzynki, nie miał takich oporów. Chciał coś dodać, ale widząc zakłopotanie Jassmonta, zamilkł. Jassmont wziął pakunek. Nie podziękował. Konstanty nie czekał, szybko zakręcił się i znikł za rogiem.
Róża siedziała w tym samym miejscu co poprzednio. Patrzyła tępo na podwórze. Karty leżały na stole w nieporządnym stosie; jedna odkryta - walet pikowy. Złożył je, waleta wsunął w środek. Spinoza ocierał się o nogi Róży, z równym skutkiem mógł to robić z nogami stołu. Ona odeszła, odpłynęła. Wziął kota na ręce, przytulił i po dłuższej chwili, bardzo łagodnie, postawił na podłodze przy ciepławym grzejniku. Napił się herbaty, dwa łyki
nieobecność Jassmonta. Wobec Róży, kuzynki, nie miał takich oporów. Chciał coś dodać, ale widząc zakłopotanie Jassmonta, zamilkł. Jassmont wziął pakunek. Nie podziękował. Konstanty nie czekał, szybko zakręcił się i znikł za rogiem. <br>Róża siedziała w tym samym miejscu co poprzednio. Patrzyła tępo na podwórze. Karty leżały na stole w nieporządnym stosie; jedna odkryta - walet pikowy. Złożył je, waleta wsunął w środek. Spinoza ocierał się o nogi Róży, z równym skutkiem mógł to robić z nogami stołu. Ona odeszła, odpłynęła. Wziął kota na ręce, przytulił i po dłuższej chwili, bardzo łagodnie, postawił na podłodze przy ciepławym grzejniku. Napił się herbaty, dwa łyki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego