Dorona, gdy pędził przed siebie, zadyszany, półoślepły od zalewającego oczy potu, obolały. Wahał się. Nie miał czasu na zastanawianie się, a jednak się wahał.<br>- Puść mnie - powiedział cicho Magwer. - Nie uciekniesz ze mną.<br>Przez ciało Dorona przebiegło drżenie. Głos chłopaka sprawił, że Liść odzyskał pełną jasność myślenia. Nie po to strawił tyle czasu na uwolnienie Magwera, by teraz się wycofać. To myśl pierwsza. Ten chłopak jest mi potrzebny. To myśl druga. I trzecia, najważniejsza. Nie o to wcale chodzi. Rzecz nie w tym, że mnóstwo swego czasu poświęcił chłopcu, który nie wiadomo do czego może się przydać. Wszak Magwer, choć młody