Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 30
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
rozświetlał nieco, przynajmniej do pierwszych gałęzi, punktowy reflektor straży.
- To taka mentalność - tłumaczył jeden z ratowników - do góry pójdzie, ale na dół nie.
- My już mamy z nimi niezłe doświadczenie - wspominał inny strażak. - Na poprzednim dyżurze, czy dwa dyżury temu, ściągaliśmy takiego w Kuźnicach. Negocjacje trwały trzy dni!
W końcu strażacy podejmują dramatyczną decyzję. Nie mogą podejść bliżej po cienkich gałęziach. Decydują więc, że najbezpieczniejszym dla desperata wyjściem z impasu będzie... zepchnięcie go z drzewa bosakiem. W ramiona oczekujących na dole ratowników. Z wozu JRG wysuwa się automatyczna drabina, po której wspina się strażak z bosakiem i drugi z latarką. Na
rozświetlał nieco, przynajmniej do pierwszych gałęzi, punktowy reflektor straży.<br>- To taka mentalność - tłumaczył jeden z ratowników - do góry pójdzie, ale na dół nie.<br>- My już mamy z nimi niezłe doświadczenie - wspominał inny strażak. - Na poprzednim dyżurze, czy dwa dyżury temu, ściągaliśmy takiego w Kuźnicach. Negocjacje trwały trzy dni!<br>W końcu strażacy podejmują dramatyczną decyzję. Nie mogą podejść bliżej po cienkich gałęziach. Decydują więc, że najbezpieczniejszym dla desperata wyjściem z impasu będzie... zepchnięcie go z drzewa bosakiem. W ramiona oczekujących na dole ratowników. Z wozu JRG wysuwa się automatyczna drabina, po której wspina się strażak z bosakiem i drugi z latarką. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego