Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
jasnoróżowy "przyjaciel" wypadł na oczach grona zaszokowanych pasażerów na podłogę autobusu...

Bzykające (nie)szczęście

W domu stwierdziłam, że muszę sama zaprzyjaźnić się z moim nabytkiem. Przyszykowałam kąpiel, zaniosłam wieżę do łazienki, puściłam romantyczną płytę i zabrałam się za to, co jest właściwie wyższą formą masturbacji.
Nie mogłam osiągnąć sukcesu, gdyż stresowało mnie brzęczenie. Za żadne skarby nie chciałam, żeby usłyszała ten dźwięk moja współlokatorka, nastawiłam więc muzykę tak głośno, że po chwili ona zaczęła walić w drzwi do łazienki. Czym prędzej (nie bez ulgi) zrezygnowałam z przedsięwzięcia.
Nazajutrz byłam tak niespokojna, że korzystając z nieobecności współlokatorki poszłam do jej pokoju sprawdzić
jasnoróżowy "przyjaciel" wypadł na oczach grona zaszokowanych pasażerów na podłogę autobusu...<br><br>&lt;tit&gt;Bzykające (nie)szczęście&lt;/&gt;<br><br>W domu stwierdziłam, że muszę sama zaprzyjaźnić się z moim nabytkiem. Przyszykowałam kąpiel, zaniosłam wieżę do łazienki, puściłam romantyczną płytę i zabrałam się za to, co jest właściwie wyższą formą masturbacji. <br>Nie mogłam osiągnąć sukcesu, gdyż stresowało mnie brzęczenie. Za żadne skarby nie chciałam, żeby usłyszała ten dźwięk moja współlokatorka, nastawiłam więc muzykę tak głośno, że po chwili ona zaczęła walić w drzwi do łazienki. Czym prędzej (nie bez ulgi) zrezygnowałam z przedsięwzięcia.<br>Nazajutrz byłam tak niespokojna, że korzystając z nieobecności współlokatorki poszłam do jej pokoju sprawdzić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego