Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
pełni księżyca tak, by ją każdy zobaczył.
Książka więc nie powstała.
Mogę powiedzieć: chciałem ale nie umiałem.
Krytyka to w ogóle często nieporozumienie.
Pani, która czuwa w Nowym Jorku nad wydawaniem moich książek, przysyła mi extra pocztą recenzje wewnętrzne przeznaczone dla księgarzy.
Na mniej więcej 1,5 strony maszynopisu ktoś streszcza książkę, a w ostatnim zdaniu pisze, że jest ciekawa i zabawna. I nic więcej.
Lubię wnikliwą krytykę, taką, która mi nawet trochę rozsadzi książkę, ale czcze achy i ochy to nie jest waluta wymienialna na satysfakcję autora.
Czcze zachwyty są jak te siwe pieczątki, które weterynarze przybijają na połciach świeżego
pełni księżyca tak, by ją każdy zobaczył.<br>Książka więc nie powstała.<br>Mogę powiedzieć: chciałem ale nie umiałem.<br>Krytyka to w ogóle często nieporozumienie.<br>Pani, która czuwa w Nowym Jorku nad wydawaniem moich książek, przysyła mi &lt;orig&gt;extra&lt;/&gt; pocztą recenzje wewnętrzne przeznaczone dla księgarzy.<br>Na mniej więcej 1,5 strony maszynopisu ktoś streszcza książkę, a w ostatnim zdaniu pisze, że jest ciekawa i zabawna. I nic więcej.<br>Lubię wnikliwą krytykę, taką, która mi nawet trochę rozsadzi książkę, ale czcze &lt;orig&gt;achy i ochy&lt;/&gt; to nie jest waluta wymienialna na satysfakcję autora.<br>Czcze zachwyty są jak te siwe pieczątki, które weterynarze przybijają na połciach świeżego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego