Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
się idzie w stronę drzwi. Kiedy mijał moje krzesło, poczułem zapach wódki. Potknął się jeszcze o próg, chwycił za framugę i znikł za zasłoną. Później już tylko od czasu do czasu słyszeliśmy chrapliwe pokasływania i niektóre słowa.
- Królowo Trypolska, wielmożna pani, najwyższa władzo, dziedziczko...
- Ciszej, ciszej, co się tak rozochocił? - strofowała pani Helenka.
- Z nim trzeba ostrożnie - powiedział wuj do księdza - niby taki antybolszewik, żołnierz Piłsudskiego, a przyjaźni się z tym milicjantem - łobuzem, jak mu tam?
- Żyto, Żyto.
- Właśnie. To przecież okropny komunista, bolszewik, UB-owiec.
- Ale chodzi do spowiedzi.
Wuj Florenty rozłożył chude ręce: - A ksiądz, broń Boże, udziela mu
się idzie w stronę drzwi. Kiedy mijał moje krzesło, poczułem zapach wódki. Potknął się jeszcze o próg, chwycił za framugę i znikł za zasłoną. Później już tylko od czasu do czasu słyszeliśmy chrapliwe pokasływania i niektóre słowa.<br>- Królowo Trypolska, wielmożna pani, najwyższa władzo, dziedziczko...<br>- Ciszej, ciszej, co się tak rozochocił? - strofowała pani Helenka.<br>- Z nim trzeba ostrożnie - powiedział wuj do księdza - niby taki antybolszewik, żołnierz Piłsudskiego, a przyjaźni się z tym milicjantem - łobuzem, jak mu tam?<br>- Żyto, Żyto.<br>- Właśnie. To przecież okropny komunista, bolszewik, UB-owiec.<br>- Ale chodzi do spowiedzi.<br>Wuj Florenty rozłożył chude ręce: - A ksiądz, broń Boże, udziela mu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego