Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
domu

- Nie przeszkadzaj im... Chcą ze sobą porozmawiać... Widują się przecież tak rzadko...

Tekla przeżywała ciągły niepokój. Obawiała się, że Gawriłę znów zaaresztują. W każdą niedzielę, od wczesnego ranka stała z Norą przed furtką, a czasami szła w kierunku stacji, aby w ten sposób skrócić czas oczekiwania. Na przyjazd Gawriły stroiła się, przeglądała się co chwila w lusterku, przecierała ręcznikiem czerepowiecką łyżkę, a na stół przykryty świeżym obrusem kładła laufer z wyszytym napisem: "Żono nie złość męża".

- Gawriłuszka - mówiła ze wstydliwą czułością - przyjechałbyś w sobotę wieczorem... Słońce rosę wypija, a księżyc łzom sprzyja...

Żegnając go o zmierzchu, dawała mu na drogę pieróg
domu<br><br>- Nie przeszkadzaj im... Chcą ze sobą porozmawiać... Widują się przecież tak rzadko...<br><br>Tekla przeżywała ciągły niepokój. Obawiała się, że Gawriłę znów zaaresztują. W każdą niedzielę, od wczesnego ranka stała z Norą przed furtką, a czasami szła w kierunku stacji, aby w ten sposób skrócić czas oczekiwania. Na przyjazd Gawriły stroiła się, przeglądała się co chwila w lusterku, przecierała ręcznikiem czerepowiecką łyżkę, a na stół przykryty świeżym obrusem kładła laufer z wyszytym napisem: "Żono nie złość męża".<br><br>- Gawriłuszka - mówiła ze wstydliwą czułością - przyjechałbyś w sobotę wieczorem... Słońce rosę wypija, a księżyc łzom sprzyja...<br><br>Żegnając go o zmierzchu, dawała mu na drogę pieróg
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego