i gniewne. <br>Gabi chciała powiedzieć Hubertowi, że postąpił niegodnie, ale zrozumiała nagle, że już za późno. Tak, teraz pozostaje już tylko solidarne stanowisko przy jego boku i udział w burzy, która na niego spadnie. <br>Czyż nie w jej obronie rozpętał te żywioły, spowodował kataklizm? <br>- Boże ty mój, Boże - jęczał cicho stróż - żeby taki pan, żeby taka panienka! W cudze włazić! Jej Bohu, żeby ja nie widział, toby i nie uwierzył! <br>W głębokiej ciszy weszła pani Romeyowa, a za nią Hubert i Gabi, na taras i zatrzymała się przy balustradzie. <br>- Może wytłumaczysz mi teraz - rzekła zimno. <br>- Widziałem, jak najpierw przemknęła się Wiktoryna