Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
NKWD w czasie
transportu skłamała, co my już spirtu nie mamy. Tak i dyspensę musi
dostać.
- Aj, Kaźmierz, myślą też można zgrzeszyć.
- Ot, kłopot serdeczny - zasępił się Pawlak. - Taż przyjdzie znów
przymknąć oczy na zaprzaństwo Kargula i wziąć jego na tłumacza. Zna on
niemiecką mowę, bo jeszcze za Franza Josepha strzelać uczył sia i przez
to na szczęście tak pudłuje.
Wcisnął na głowę czapkę i już gotów był ruszać do sąsiada, kiedy
Marynia zastawiła mu sobą drzwi.
- Ty co, oczadział? Do Kargula bez karabiny? A jak on ciebie ołowiem
przywita?
Jakoś nie widziało się Pawlakowi brać karabin, kiedy wybierał się w
NKWD w czasie<br>transportu skłamała, co my już spirtu nie mamy. Tak i dyspensę musi<br>dostać.<br> - Aj, Kaźmierz, myślą też można zgrzeszyć.<br> - Ot, kłopot serdeczny - zasępił się Pawlak. - Taż przyjdzie znów<br>przymknąć oczy na zaprzaństwo Kargula i wziąć jego na tłumacza. Zna on<br>niemiecką mowę, bo jeszcze za Franza Josepha strzelać uczył &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt; i przez<br>to na szczęście tak pudłuje.<br> Wcisnął na głowę czapkę i już gotów był ruszać do sąsiada, kiedy<br>Marynia zastawiła mu sobą drzwi.<br> - Ty co, oczadział? Do Kargula bez karabiny? A jak on ciebie ołowiem<br>przywita?<br> Jakoś nie widziało się Pawlakowi brać karabin, kiedy wybierał się w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego