Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Iza zerknęła znad ramienia swej pielęgniarki.
- Naboje są, ale magazynek tylko ten jeden - zameldował po przeszukaniu worka. - Chyba wiem dlaczego. To broń tych rozbrojonych spadochroniarzy. Nie mieli ładownic. Naboje można kupić na lewo, mały problem. Ale magazynki...
- Trzydziestka wchodzi - zauważyła. - Moglibyśmy...
- Wybij to sobie z głowy. Jesteś spokojnym psychologiem. Nocne strzelaniny w lesie to nie twoja działka.
***
- Jest w bagażniku. Kluczyki w stacyjce - powiedziała dziewczyna. Była ładna, ale bardzo blada. Może przez kontrast jasnej skóry z intensywnie rudymi włosami. Nie sprawiała wrażenia rannej czy choćby pobitej.
W kwestii gwałtu policjant nie miał już pewności.
- Nie żyje?
- Nie, dlaczego... - wzruszyła ramionami.
- Żyje
Iza zerknęła znad ramienia swej pielęgniarki.<br>- Naboje są, ale magazynek tylko ten jeden - zameldował po przeszukaniu worka. - Chyba wiem dlaczego. To broń tych rozbrojonych spadochroniarzy. Nie mieli ładownic. Naboje można kupić na lewo, mały problem. Ale magazynki...<br>- Trzydziestka wchodzi - zauważyła. - Moglibyśmy...<br>- Wybij to sobie z głowy. Jesteś spokojnym psychologiem. Nocne strzelaniny w lesie to nie twoja działka.<br>***<br>- Jest w bagażniku. Kluczyki w stacyjce - powiedziała dziewczyna. Była ładna, ale bardzo blada. Może przez kontrast jasnej skóry z intensywnie rudymi włosami. Nie sprawiała wrażenia rannej czy choćby pobitej.<br>W kwestii gwałtu policjant nie miał już pewności.<br>- Nie żyje?<br>- Nie, dlaczego... - wzruszyła ramionami.<br>- Żyje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego