pulsowało, że Miedzyń obumierał. Dom się wyludnił, ale nie tak, jak dotąd częściowo wyludniał się na zimę. Ci, którzy stąd wyjechali, tym razem nie mieli już tu powrócić i głosy ich ucichły tu na zawsze. Siostry, która zamieszkała już na stałe z mamą w Warszawie, brata, który rozpoczął tam nowe studia w SGGW, znajomych, przyjaciół, którzy tu przyjeżdżali. Większość pokoji stała już pustką, bo meble wyjechały do Warszawy, a częściowo zostały sprzedane. <br> Urządzona jako tako pozostała tylko ta część pomieszczeń, w których spędzałem z rodzicami posiłki i jesienne wieczory, bo dni schodziły im na wyjazdach do Bydgoszczy, gdzie załatwiali różne związane