Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
Znaleźli się na
Węgrzech.
Uszczęśliwieni, wciąż z zachowaniem dużej ostrożności,
przeszli jeszcze kilka kilometrów, zanim zdecydowali się na
odpoczynek. Przysiadłszy na pniu zwalonego świerka, ściągnęli po
ostatnie zapasy żywnościowe.
Posiliwszy się i odpocząwszy, ruszyli dalej. Rychło ujrzeli
migocące światłami miasto.
- Losoncz! - wykrzyknął uradowany Wojciuch.
- Ale chyba nie pobiegniesz tam zaraz! - studził zapał
kolegi Jan Kolwalczyk. - Trzeba przesiedzieć w krzakach do
rana, zaczekać, aż się zaludnią ulice. Lepiej nie zwracać na
siebie uwagi.
Dwaj wędrowcy zaszyli się w gąszczu na wiązce gałęzi. Było
zimno. Przytuleni do siebie, okryci płaszczami, zasnęli po
trudach trzydniowej wędrówki.
Gdy się obudzili, przez splątane gałęzie przedzierały się
Znaleźli się na<br>Węgrzech.<br> Uszczęśliwieni, wciąż z zachowaniem dużej ostrożności,<br>przeszli jeszcze kilka kilometrów, zanim zdecydowali się na<br>odpoczynek. Przysiadłszy na pniu zwalonego świerka, ściągnęli po<br>ostatnie zapasy żywnościowe.<br> Posiliwszy się i odpocząwszy, ruszyli dalej. Rychło ujrzeli<br>migocące światłami miasto.<br> - Losoncz! - wykrzyknął uradowany Wojciuch.<br> - Ale chyba nie pobiegniesz tam zaraz! - studził zapał<br>kolegi Jan Kolwalczyk. - Trzeba przesiedzieć w krzakach do<br>rana, zaczekać, aż się zaludnią ulice. Lepiej nie zwracać na<br>siebie uwagi.<br> Dwaj wędrowcy zaszyli się w gąszczu na wiązce gałęzi. Było<br>zimno. Przytuleni do siebie, okryci płaszczami, zasnęli po<br>trudach trzydniowej wędrówki.<br> Gdy się obudzili, przez splątane gałęzie przedzierały się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego