i że nas ściągnie. On musiał to wziąć w rachubę, bo dodał gazu, i wtedy wyskoczył ten chłopak...<br>- Chłopak? - chrapliwie spytał radca, chłód mu spłynął po karku.<br>- Chciał ją przegnać. Wymachiwał kijem, wpatrzony w nas. To był ułamek sekundy. Podcięliśmy zadnie nogi krowy, sypnęło się szkło, chłopaka nawet nie poczułem, stuknął miękko głową i odrzuciło go do rowu jak kota. Jechaliśmy jeszcze ze sto metrów, może więcej, nim zahamował. Wyskoczyliśmy. Krowa dźwignęła się na przednie nogi, wlokła przetrącony grzbiet. Kapało z niej rzadkie łajno. Otwierała pysk, ale nie wydawała żadnego głosu.<br>- A chłopak? - spytał bez tchu.<br>- Biegłem do niego, ale od