śmierdzi psem) wczoraj wieczorem dotykałem przecież psa, no tak, gdzie on jest, ten śmierdziel?, patrzę - leży koło donicy, ale jakoś tak dziwnie, w czymś dziwnym, wśród własnych, psich, wymiotów.<br><br>Spojrzałem na zegarek - dopiero ósma, ale nie będą przecież tak tu spał, z tym psem zarzyganym. Zresztą w kuchni coś jakby stuknęło. Istotnie, zastałem tam Baaty mamę; ubrana w żółty szlafrok, robiła sobie śniadanie.<br>- Jak się spało? - zapytała mnie, ledwo wszedłem.<br>- Spało się świetnie - odrzekłem kurtuazyjnie - tylko Fitzgeraldowi chyba coś się stało.<br>- Pewnie znowu się czegoś nażarł. Taki stary pies to ani węchu nie ma, żre wszystko, sto razy mówię, damy go