chłopca mnie zachowało. Nagle wydało mu się, że nie w synach, a właśnie w nim pozostanie nie poprzez krew, geny, lecz przez poufnie wypowiedziane słowo, wtajemniczenie, chłopiec mógł dziedziczyć jego cechy, pragnienia i nadzieje. Wydało mu się, że jest jak kukułka, która w chłonny umysł dziecka podrzuca własne niepokoje, budzi stulone skrzydła. Mihaly przecież kiedyś powiedział, wyrwało mu się westchnienie: ja chcę być taki jak ty, wujku. Przecież on mnie nie zna - uśmiechnął się oczami, stwarza sobie, wyobraża o wiele lepszego, czystszego, swój ideał.<br>Czyżby nieustannie tęsknił za synami? Spojrzał ukradkiem. Mihaly rozpogodzony ścigał oczami latawce, dwa, trzy, jak rybki ślizgały