Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ułana.
- 0, kozak to ja byłem!
Żebym nie był taki kozak, w kółko golony, tobym nie trafił do Wariatkowa z urazem po wypadku.
Ćwiartkę dziorgnąłem i siadłem za kierownicą.
Wóz wziąłem z bazy, wywrotkę.
Sam pan wiesz, jak to jest.
I wrypałem się w autobus, co mi zajechał drogę.
Zajechał, sukinsyn, ale wszystko poszło na mnie, bo balonik nie tego.
Jest sprawiedliwość?
Nie dość, że mi sukinsyn głowę rozbił, dwa lata po szpitalach się włóczę, to jeszcze zasądzili, pieprzyć ich praworządność, jeszcze mnie odsiadka czeka, panie kolego.
- Ktoś zginął w tym wypadku?
- E, zginął, nie zginął.
Co to kolegę obchodzi?
Ja
ułana.<br>- 0, kozak to ja byłem!<br>Żebym nie był taki kozak, w kółko golony, tobym nie trafił do Wariatkowa z urazem po wypadku.<br>Ćwiartkę &lt;orig&gt;dziorgnąłem&lt;/&gt; i siadłem za kierownicą.<br>Wóz wziąłem z bazy, wywrotkę.<br>Sam pan wiesz, jak to jest.<br>I &lt;orig&gt;wrypałem&lt;/&gt; się w autobus, co mi zajechał drogę.<br>Zajechał, sukinsyn, ale wszystko poszło na mnie, bo balonik nie tego.<br>Jest sprawiedliwość?<br>Nie dość, że mi sukinsyn głowę rozbił, dwa lata po szpitalach się włóczę, to jeszcze zasądzili, pieprzyć ich praworządność, jeszcze mnie odsiadka czeka, panie kolego.<br>- Ktoś zginął w tym wypadku?<br>- E, zginął, nie zginął.<br>Co to kolegę obchodzi?<br>Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego