Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wyczuła, że ten gest kupieckiej uczciwości nie ma należytego pokrycia i oburzyła się na tak niską zapłatę, po czym przyskakiwali i odskakiwali od siebie, wymachując rękami, bijąc się w piersi i targując do upadłego. Wreszcie stary Uzbek wydał się diablo zmęczony. Spojrzawszy z uznaniem, wzdychając, odliczył ze skórzanej sakiewki sowitą sumę i Jaśka poczuła w garści pokaźny zwitek czerwonych rubli.
- Bóg raczy wiedzieć, ile ten kosooki dziadyga na mnie zarobił - powiedziała - ale widziałeś, że nie pozwoliłam opędzić się byle czym.
Uzbek uśmiechnął się na pożegnanie i wymamrotał coś w swoim języku, czego, nie znając tutejszej mowy, nie pojęli, lecz nasuwało się
wyczuła, że ten gest kupieckiej uczciwości nie ma należytego pokrycia i oburzyła się na tak niską zapłatę, po czym przyskakiwali i odskakiwali od siebie, wymachując rękami, bijąc się w piersi i targując do upadłego. Wreszcie stary Uzbek wydał się diablo zmęczony. Spojrzawszy z uznaniem, wzdychając, odliczył ze skórzanej sakiewki sowitą sumę i Jaśka poczuła w garści pokaźny zwitek czerwonych rubli.<br>- Bóg raczy wiedzieć, ile ten kosooki dziadyga na mnie zarobił - powiedziała - ale widziałeś, że nie pozwoliłam opędzić się byle czym.<br>Uzbek uśmiechnął się na pożegnanie i wymamrotał coś w swoim języku, czego, nie znając tutejszej mowy, nie pojęli, lecz nasuwało się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego