tylko, że zajmuje się ogordem. Cieszę się, ze mama nie jest już taka osamotniona.<br><br><tit> 54. PIĘKNY CHŁOPIEC</><br><br>Wracaliśmy we trzech ogorzali na brąz. Rzucałem przez okna wagonu obojętne spojrzenia na drzewa spalone przez słońce, na ścierniska i na łany lnu. Żar był niezwykły. Tegoroczne upały, które sprowadziły na kraj niemiłosierną suszę, obezwładniały ciała i umysły. Rozpięliśmy wyszywane kołnierze ukraińskich "kosoworotek" i na każdej stacji wyglądaliśmy lodziarzy albo sprzedawców kwasu. Od skwaru pękały wargi, wysychał język...<br><br>Ojciec Wani okazał się dobrotliwym, jowialnym jegomościem. Krępy, barczysty, na krótkich nogach, nazywany przez wszystkich Siemionyczem, od wczesnych godzin rannych krzątał się po swojej kuźni, pozostawiając