bez liku. Może właśnie ten nadmiar stał się jego zmorą.<br>Beznadziejna niezmienność świata zawsze wywoływała wściekłość tych, którzy chcieli go zbawiać. Powodując się raczej rozpaczą niż przemyślanym planem, rewolucjoniści, z zasady albo spóźnieni, albo przedwcześni, bez względu na barwę sztandarów i zawołanie bojowe pragnęli zmienić wszystko natychmiast, aby jeszcze za swego żywota posmakować owoców rewolucji. Opór materii irytował ich i popychał do coraz radykalniejszych działań. Albo też zniechęcał i studził reformatorski zapał. Byli też inni, którzy uważali, że niezależność, pokój i bezpieczeństwo najlepiej osiągnie się nie poprzez pęd do zmian za wszelką cenę, ale przeciwnie, przez możliwie najszczelniejsze odgrodzenie się od otaczającego