nastają na siebie dwa nadęte, tłuste gołębie.<br>Po przeciw nej stronie ulicy stuka laską o chodnik niechlujna, zgięta w kabłąk przez starość żebraczka - niegdyś znana, choć dość pechowa tramwajowa doliniarka.<br>Czas złamał jej plecy, zmącił umysł.<br>Wiedzie z sobą przyciszony, zawzięty spór, bije laską o chodnik, okrutnymi słowami przeklina grzechy swego żywota.<br>Nie mam czasu na oglądanie żałosnego spektaklu.<br>Przyśpieszam kroku, wchodzę na Rynek, skręcam w prawo, przystaję na rogu ulicy Jana.<br>Czekam nie dłużej niż minutę.<br>Oto ze Sławkowskiej - w znanym mi już stroju, uczesaniu i zamyśleniu - wychodzi Piękna.<br>Dostrzega mnie dopiero wtedy, kiedy zastępuję jej drogę. Dostrzega, ale nie bardzo