klucze przy sobie trzymał. Kiedy wreszcie się zdrzemnął, to ja bałam się, że jak mu zacznę po kieszeniach grzebać, to się obudzi i jeszcze mi co złego zrobi!</><br><q>- Jak w takim razie udało się pani wydostać z tego mieszkania?</><br><q>- A bo jak wreszcie, a było to już na drugi dzień świąt, właśnie się przespał i po przebudzeniu wyraźnie przetrzeźwiał, to wtedy popatrzył na mnie tak jakoś dziwnie, jakby mnie pierwszy raz na oczy zobaczył. A potem zaczął coś bełkotać, przepraszać, że on nie wiedział, że myślał co innego, i że on nie chciał, bo to tak, jakby z własną matką...</><br><q>- Ale