uczy się, iż sukcesja jest kontrolowana przez biocenozę, w wyniku czego ukształtowany zostaje klimaks, a jak pójdziesz z nimi do lasu, to nie odróżniają buka od grabu i nie potrafią się zachwycać śpiewem ptaków. Na żadnym egzaminie nikt nie każe im wykazać się znajomością, zrozumieniem, a tym bardziej podziwem dla świata przyrody, lecz wyrecytowaniem składników budowy jamochłonów, których nigdy nie widzieli i nie będą widzieć na oczy. Gdyby nie było egzaminów wstępnych na studia, to co innego. Dopóki będą miały dotychczasową postać, trudno będzie wyeliminować te deformacje i skrzywienia edukacji w szkołach średnich. Niestety, nie bez winy są też sami nauczyciele