Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
jestem, i ukryli mnie w stęchłym kopcu z Dołgopolukami. Leżeliśmy jak w grobie, wychodziliśmy w nocy jak duchy. Dobrowiczowa przynosiła jedzenie, które było dobre, ale nie mogłam jeść. Bałam się nieustannej nocy, pytałam, kiedy znowu zobaczę dzień. Dobrowiczowa się użaliła i zabrała mnie z powrotem do domu. Mrużyłam oczy od światła, kryłam się w cieniach. Pomagałam Dobrowiczowej zmywać, gdy nadjechało bryczką gestapo. Dobrowiczowa zdążyła wepchnąć mnie między piwonie. Przechodzili koło mnie blisko. Nie oddychałam i serce mi samo stanęło, jakbym nie żyła. Jeden z nich podszedł z nożem, zamknęłam oczy, ściął głowę piwonii. Zajrzeli także do kopca, ale odepchnął ich stęchły
jestem, i ukryli mnie w stęchłym kopcu z Dołgopolukami. Leżeliśmy jak w grobie, wychodziliśmy w nocy jak duchy. Dobrowiczowa przynosiła jedzenie, które było dobre, ale nie mogłam jeść. Bałam się nieustannej nocy, pytałam, kiedy znowu zobaczę dzień. Dobrowiczowa się użaliła i zabrała mnie z powrotem do domu. Mrużyłam oczy od światła, kryłam się w cieniach. Pomagałam Dobrowiczowej zmywać, gdy nadjechało bryczką gestapo. Dobrowiczowa zdążyła wepchnąć mnie między piwonie. Przechodzili koło mnie blisko. Nie oddychałam i serce mi samo stanęło, jakbym nie żyła. Jeden z nich podszedł z nożem, zamknęłam oczy, ściął głowę piwonii. Zajrzeli także do kopca, ale odepchnął ich stęchły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego