stropu świątyni, huczało po całym kościele: - MEA CULPA, MEA CULPA, MEA MAXIMA CULPA! (Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!). (s. 128)<br> Tłumy otaczające drogę wyznaczoną świecami zwiększałv się.Szeptem podawano sobie do wiadomości, że jakiś bardzo wielkigrzesznik odbywa pokutę z całego swego życia. Inni mówili, że to mąż świątobliwy przybył uczcić Grób Pana. Nikt z obecnych nie miał wątpliwości, że to, co się dzieje, jest spełnieniem jakiegoś wielkiego ślubu. Takie rzeczy często mają tutaj miejsce.<br> Z zakamarków kościoła wysuwali się mnisi, przeciskając się przeztłum, by z bliska popatrzeć na niezwykłą postać, która zakupiła taką masę świec i nie zważając