Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
skończyło się przed Ubezpieczalnią,
to poszliśmy jeszcze kawałek się przejść i zaszliśmy
na most Dworcowy, z góry było widać pełno ludzi
i słychać taki wrzask, że się przestraszyłam,
Pająk chciał mnie odciągnąć, ale nie zdążył i zobaczyłam,
że szarpią... nie mogę, powiedz dalej...

- Chciałem ją odciągnąć, bo zobaczyłem, co się
święci, ale było za późno, to wszystko trwało
chyba parę sekund, może dłużej, nie wiem, i kiedy
ten tłum się rozbiegł, na torach zostały strzępy munduru
z przylepionymi kawałkami ciała, naprawdę,
nie było nic, tylko te kawałki...

- Najgorsza była czapka...

- A Szprycha wpatrywała się i nie mogła przestać,
aż zaczęła rzygać
skończyło się przed Ubezpieczalnią, <br>to poszliśmy jeszcze kawałek się przejść i zaszliśmy <br>na most Dworcowy, z góry było widać pełno ludzi <br>i słychać taki wrzask, że się przestraszyłam, <br>Pająk chciał mnie odciągnąć, ale nie zdążył i zobaczyłam, <br>że szarpią... nie mogę, powiedz dalej...<br><br>- Chciałem ją odciągnąć, bo zobaczyłem, co się <br>święci, ale było za późno, to wszystko trwało <br>chyba parę sekund, może dłużej, nie wiem, i kiedy <br>ten tłum się rozbiegł, na torach zostały strzępy munduru <br>z przylepionymi kawałkami ciała, naprawdę, <br>nie było nic, tylko te kawałki...<br><br>- Najgorsza była czapka...<br><br>- A Szprycha wpatrywała się i nie mogła przestać, <br>aż zaczęła rzygać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego