pogrążonego w najgłębszej melancholii od rana do wieczora, człowieka, którego nic nie jest w stanie zainteresować ani rozerwać, pozbawionego jakichkolwiek pragnień i wskutek tego żyjącego bez żadnych radości, większą część życia spędzającego na opłakiwaniu swego stanu". Nie potrafi panować nad nerwami, samopoczucie ma zmienne, zależne od przelotnych zmian pogody: kiedy świeci słońce, depresja przechodzi i czuje się wtedy bliski nadziei wyzdrowienia, kiedy się chmurzy, smutek wraca. Tłumaczy bezradnie bratu, że nie nadaje się do niczego; w tym stanie – jeśli się przedłuży – nie tylko musi odmówić jego propozycji planowanego małżeństwa, ale prawdopodobnie będzie zmuszony wycofać się ze świata. Prosi też