się, by kopnąć, ale nie kopnął. Szarlej wyrósł jak spod ziemi, pchnął go w pierś i poczęstował swoim ulubionym kopniakiem pod kolano. Italczyk nie upadł jednak, zatoczył się tylko, wyrwał miecz z pochwy i ciął od ucha. Demeryt zwinnie uskoczył z zasięgu ostrza, obnażył własną broń, krzywą szablę. Zawinął nią, świsnął na krzyż, szabla śmigała w jego dłoni jak błyskawica i syczała jak żmija.<br>Gaetani nie dał się zastraszyć demonstrowaną sprawnością szermierczą, z dzikim wrzaskiem skoczył na Szarleja z mieczem. Ścięli się ze szczękiem. Trzy razy. Za czwartym Italczyk nie zdążył sparować ciosu znacznie szybszej szabli. Dostał w policzek, zalał się