pogrąża się w błękitnosiwym dymie; rozkołysany w powietrzu, zasilany raz po raz nowymi obłoczkami, zdawał się być jakąś żyjącą materią, ektoplazmą, która zaczyna formować się jakby w astralne zjawy, eteryczne postacie.<br><br> Ach, co to za rozkosz rozprężyć się tak całkowicie, rozluźnić; jakby duch odłączył się od ciała i przepływał teraz swobodnie przez granice jawy, półsnu, snu, błądził po obszarach wyobraźni, poza własną świadomością. Firanka z rzuconym na nią haftem róż szeroko zasunięta na otwarte okno jakby lekko fosforyzuje - chyba od światła księżyca - jej fałdy łagodnie poruszane wiatrem układają się w ruchome, jasne smugi, w fantastyczne desenie. Czyżby z nagła zaczynały przybierać