Atakowanie spetryfikowanej doktryny estetycznej wcale nie musi oznaczać związania sztuki z potrzebami społecznymi, nie oznacza rzeczywistego rozwijania sztuki. A sztuka nie przenikająca życia, traktowana jako cel sam w sobie lub azyl, w którym w postaci możliwej do zaakceptowania życie zdaje się jeszcze znośne, w ostatecznym rachunku oszukuje. Atak uwzględniając tylko symptomy kryzysu, lub inaczej mówiąc atak na prawo i lewo, czyli atak na oficjalną część społeczeństwa, jego establishment i na walczącą z nim opozycję, jest zawsze zdradą zorganizowanej opozycji. Oficjalne społeczeństwo jest wystarczająco silne, by nawet nie drgnąć od takiej, z wyżyn Olimpu robionej, ponadpartyjnej krytyki. Tego właśnie wydaje się nie