Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
zajeżdżaliśmy najpierw do Dori. Jej matka była cioteczną siostrą naszej mamy. Oni mieli szynk i piwnicę z winem, które sprowadzali w beczkach, a sprzedawali w butelkach. Ludzie z całej okolicy się u nich zaopatrywali. Zostawialiśmy tam koszyki, żeby nie jeździć po mieście z całym towarem. Najlepszą gęś albo kurę na szabat mieliśmy zawsze dla nich. Dori, młodsza ode mnie o rok, miała wielkie czarne oczy, większe przy jej drobnej, delikatnej twarzy, żydowską, pergaminową cerę, troszkę przysypaną maczkiem dziecięcych piegów, które dodawały jej niewinnego wdzięku, a gęste czarne włosy lśniły na jej głowie jak diadem. Nie ulegało wątpliwości, że w Galancie księżniczką
zajeżdżaliśmy najpierw do Dori. Jej matka była cioteczną siostrą naszej mamy. Oni mieli szynk i piwnicę z winem, które sprowadzali w beczkach, a sprzedawali w butelkach. Ludzie z całej okolicy się u nich zaopatrywali. Zostawialiśmy tam koszyki, żeby nie jeździć po mieście z całym towarem. Najlepszą gęś albo kurę na szabat mieliśmy zawsze dla nich. Dori, młodsza ode mnie o rok, miała wielkie czarne oczy, większe przy jej drobnej, delikatnej twarzy, żydowską, pergaminową cerę, troszkę przysypaną maczkiem dziecięcych piegów, które dodawały jej niewinnego wdzięku, a gęste czarne włosy lśniły na jej głowie jak diadem. Nie ulegało wątpliwości, że w Galancie księżniczką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego