raczej niewidzialnie. I straszliwie by się chciało słyszeć ich totalne milczenie na każdy temat. Świat po to istnieje, by się odbijać w oczach, ustach, mózgach i głowach widzów, inaczej zwanych ludźmi. I dokładnie tym jest książka Wilniewczyc.<br>Jest więc on - i odbita w nim bieda dzieciństwa. Jest odbita nieobecność ojca, szaleństwa warszawskiej PWST i praca, o której sam powiada, że wręcz chamska była. Jest mielizna polskiej teatralnej codzienności, kolejne małżeńskie katastrofy i jakiś ośli upór czynienia następnych kroków. Wilniewczyc idzie za Sewerynem. Od cudu do cudu, od przypadku do przypadku, od smaku do smaku. Smak tamtego, cudacznego wyjazdu do Francji, smak