otrzymały - jak najbardziej zasłużenie - plakaty Polaka Marcina Władyki i Izraelczyka Davida Tartakowera, odwołujące się nie do emocji i szoku, ale wymagające uruchomienia szarych komórek.<br><br>Oazą aluzji, odniesień, wyrafinowanych znaków, intelektualnej gry z odbiorcą był zawsze tzw. plakat kulturalny: filmowy, teatralny, muzyczny. I tak już pozostało. Widzowi <orig>nieposzukującemu</> gwałtownych emocji, ale szarad, interpretacji i kulturowych łamigłówek, Biennale dostarczy wielu satysfakcji. Choć i tu wydaje się, że wyobraźnia artystów przeżywa pewien kryzys, szczególnie w uporczywym drążeniu ludzkiej anatomii. Policzyłem, że na 450 plakatów dopuszczonych na wystawę, aż 68 za cel główny obrało sobie twarz, następne 27 - dłoń. Modne też są oczy, stopy, o