tylko bywały zapraszane. Róża wtedy występowała ze wspaniałym przyjęciem. Stół uginał się pod tortami, owocami, kremami, z mebli zdejmowano pokrowce, srebra błyszczały, posadzki lśniły. Program zabawy był ściśle ustalony. Zazwyczaj latarnia czarnoksięska zajmowała gros czasu, później należało kolejno deklamować wiersze, godzinę trwał "talar" i "pierścionek", godzinę tańce, przeplatane grą w szarady i lemoniadę. O ósmej wieczór gości żegnano. <br>Róża na chwilę nie opuszczała zgromadzenia. <br>- Co ta ruda szeptała tobie w kącie? - wypytywała później Martę. <br>Albo: <br>- Co miały znaczyć te głupie śmiechy i te miny w czasie kontredansa? <br>Okazywało się zawsze po przyjęciu, że dziewczynki są źle wychowane, brzydkie i bardzo zepsute