z panem i zaliczył do kręgu pańskich znajomych. Pozwolił mi wejść, ale przestrzegał, że pan zaraz wyjeżdża, więc wolałem tu czekać.<br>- W czym mogę panu pomóc?<br>- Nie zapowiedziałem wizyty telefonem, bardzo przepraszam. Przyniosłem panu mój obraz, to chwileczkę zajmie - schylił się, zza fotela dobywając blejtram owinięty w arkusz papieru, gwałtownie szarpał sznurki. - Pan lubi malarstwo, pan się na tym od razu pozna. Proszę siąść na minutę - podsuwał pleciony fotel.<br>Zachęcał tak żarliwie, z taką nadzieją, że Terey uległ. Przycupnął na brzegu fotela, zaznaczając samą postawą, że się spieszy.<br>Malarz wyszedł na schody w żółte światło zachodu, obracał płótnem, lękając się, że