ożywił się, opowiadał<br>gościom o swojej junackiej młodości. Oboje z żoną ugościli ich,<br>a następnie wytłumaczyli, gdzie mogą bezpiecznie przekroczyć<br>granicę. Gdy odpoczęły strudzone długotrwałą wędrówką<br>nogi, Wojciuch i Kowalczyk ruszyli w dalszą drogę.<br> Wypogodzone niebo skrzyło się milionem gwiazd. Ziąb<br>późnojesiennej nocy, a może nadmiar emocji sprawiły, że zęby<br>szczękały im głośno i dreszcze przebiegały po ciele. Dla<br>rozgrzewki szli przyspieszonym krokiem drogą polną, która<br>prowadziła ich znów w las. Wkrótce leśne poszycie zgęstniało,<br>pojawiły się krzaki wikliny. Graniczna rzeka.<br> Przypadli pod krzakiem, z płaszczy zrobili namiot, światło<br>latarki skierowali na mapę.<br> - tak, wszystko się zgadza - wyszeptał Wojciuch. - Las<br>kończy