Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 22
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
na "eksport" do Czech... Betoniarz musi mieć zdrowe ręce, a Gerard ostatnie pół roku przenosił jedną z nich w gipsie i z eksportu nic nie wyszło.

Gdy wychodzi na przystanek, dwadzieścia po piątej, z kąta w sieni przymerduje Beja, którą zięć zostawił przed wyjazdem do Niemiec. W pokoju od podwórka szczebioczą kanarki, szczygły i papugi. Klatek jest piętnaście i jeszcze jedna z chomikiem, Trusią. Ptaki są oazą Gerarda, w ich świecie też jest głową rodu i żywicielem. Potrafi gwiżdżąc godzinami prowokować śpiewne trele. Całe życie zajmował się menażerią, aż w lutym sprzedał ją kolegom w mieście. Musiał. Zostały puste klatki.

Otwiera
na "eksport" do Czech... Betoniarz musi mieć zdrowe ręce, a Gerard ostatnie pół roku przenosił jedną z nich w gipsie i z eksportu nic nie wyszło.<br><br>Gdy wychodzi na przystanek, dwadzieścia po piątej, z kąta w sieni przymerduje Beja, którą zięć zostawił przed wyjazdem do Niemiec. W pokoju od podwórka szczebioczą kanarki, szczygły i papugi. Klatek jest piętnaście i jeszcze jedna z chomikiem, Trusią. Ptaki są oazą Gerarda, w ich świecie też jest głową rodu i żywicielem. Potrafi gwiżdżąc godzinami prowokować śpiewne trele. Całe życie zajmował się menażerią, aż w lutym sprzedał ją kolegom w mieście. Musiał. Zostały puste klatki.<br><br>Otwiera
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego