a że tupać ze złości już nie wypada, <br>próbuje znaleźć jakąś głębszą motywację swojego sprzeciwu. Skłonna jest uznać <br>kogoś, kto wprawia w ruch obłoki, za bliskiego sobie artystę, ale to nakłada <br>określone obowiązki: nie wolno mu gardzić własną wyobraźnią, a skoro tworzy, <br>to nie po to, "by niszczyć, złota nie szczędząc ni barw."<br>Nie ma w tym wierszu jeszcze śladu pokory, pochylenia czoła przed Stwórcą, ale <br>autorka została niejako zmuszona, być może po raz pierwszy, do przekroczenia <br>własnego "ja", podjęcia rozmowy serio, nie zaś skwitowania całej sytuacji wyszukanym <br>konceptem, dystansem artysty panującego nad światem powołanym do życia siłą <br>wyobraźni. Znalazło to