przywiozłem panu Campilli od ojca: Przykry mi więc był jej chłód.. Zwłaszcza że doskonale wyczuwałem, ile w tym chłodzie jest z natury, a ile z narzuconej sobie linii postępowania w stosunku do mnie. Kierowana nią, bym czasem nie pomyślał, że przyjechała specjalnie z powodu mojej osoby, wdała się następnie w szczegółowe wyliczanie przyczyn, dla których jej obecność w Rzymie tego dnia była wskazana, jak gdyby rzecz nie była najnaturalniejsza pod słońcem, że mając tu dom i mieszkając o pół godziny drogi, od czasu do czasu wpada do Rzymu z letniska.<br>Marmurowy stół, przy którym siedzieliśmy, cały się srebrzył od przyborów do