Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
pięść. Mrowiec patrzył na niego tępo, mrugająco, niby nie rozumiejąc. Odeszła go już zmora okropnego strachu -- Jakich zaś prześpiegów... jakich nadsłuchów? mamrotał łąpiąc się za głowę z udanym zadziwieniem.
- Ty mi tu, gadzie, świętego nie udawaj! To ci jeszcze na ten raz po dobroci mówię i upominam!... Gdybyś zaś słowem szczeknął... Spamiętajże sobie!
Zaszedł powoli ku drzwiom i odsunąwszy rygiel otworzył je szeroko.
- No... wynośże się teraz do diabła, a prędko! mruknął i chwytając Mrowca za kark pchnął go potężnie.
Chłopina wypadł za próg - cud prawdziwy, że jakoś nie runął na ziemię. Począł spiesznie, niemal na oślep, oddalać się ku gościńcowi
pięść. Mrowiec patrzył na niego tępo, mrugająco, niby nie rozumiejąc. Odeszła go już zmora okropnego strachu -- Jakich zaś prześpiegów... jakich nadsłuchów? mamrotał łąpiąc się za głowę z udanym zadziwieniem.<br>- Ty mi tu, gadzie, świętego nie udawaj! To ci jeszcze na ten raz po dobroci mówię i upominam!... Gdybyś zaś słowem szczeknął... Spamiętajże sobie!<br>Zaszedł powoli ku drzwiom i odsunąwszy rygiel otworzył je szeroko.<br>- No... wynośże się teraz do diabła, a prędko! mruknął i chwytając Mrowca za kark pchnął go potężnie.<br>Chłopina wypadł za próg - cud prawdziwy, że jakoś nie runął na ziemię. Począł spiesznie, niemal na oślep, oddalać się ku gościńcowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego