Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Wyborcza
Nr: 21.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
i tężec.
Przed reformą sprawa była prosta. Po urodzeniu dziecku zakładano tzw. kartę uodpornienia (obowiązywała do 19. roku życia). Szkolna pielęgniarka informowała klasę, że jutro szczepienia np. przeciwko gruźlicy czy odrze. Do szkoły przychodził lekarz i szczepił. I już.
Sytuacja skomplikowała się po reformie. Teraz w szkołach zwykle nie ma szczepień. Są bowiem za nie odpowiedzialni lekarze rodzinni (takie kontrakty podpisali z kasami chorych). Ale mają oni pod kontrolą tylko tych uczniów, których rodzice wybrali lekarza rodzinnego. I tu jest problem: przepisy zakładają obowiązek szczepień, ale nie obowiązek wyboru lekarza. Dlatego nie wiadomo, kto miałby szczepić dzieci, które nie są pod
i tężec.&lt;/tit&gt;<br>Przed reformą sprawa była prosta. Po urodzeniu dziecku zakładano tzw. kartę uodpornienia (obowiązywała do 19. roku życia). Szkolna pielęgniarka informowała klasę, że jutro szczepienia np. przeciwko gruźlicy czy odrze. Do szkoły przychodził lekarz i szczepił. I już. <br>Sytuacja skomplikowała się po reformie. Teraz w szkołach zwykle nie ma szczepień. Są bowiem za nie odpowiedzialni lekarze rodzinni (takie kontrakty podpisali z &lt;name type="org"&gt;kasami chorych&lt;/name&gt;). Ale mają oni pod kontrolą tylko tych uczniów, których rodzice wybrali lekarza rodzinnego. I tu jest problem: przepisy zakładają obowiązek szczepień, ale nie obowiązek wyboru lekarza. Dlatego nie wiadomo, kto miałby szczepić dzieci, które nie są pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego